Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Archiwum 22 lutego 2019


lut 22 2019 Badanie drożności jajowodów etap kolejny....
Komentarze (0)

Dopiero po czterokrotnym niepowodzeniu,wysłali mnie na badanie drożności jajaowodów. Brzmiało strasznie, jeszcze gdy człowiek leczy się poza granicami kraju, gdzie komunikuje się w innym języku to nieważne jak dobry by był w tej dziedzinie, medyczne pole językowe jest trudniejsze, i trzeba wiele sie dokształcać by wszytsko zrozumieć jak najlepiej, bo to przecież chodzi o zdrowie i życie...

Drożność jajowodów w Holandii... moja Pani prowadząca zaleciła mi wzięcie paracetamolu przed, wyraziła zgodę bym przyjechała samochodem sama, i mogę iść do pracy na drugi dzień i to na tyle. Gdy przeszłam po skierowanie do recepcji to pomoc lekarska (swoja droga cudowna kobieta) powiedziała że absolutnie nie mogę samochodem przybyć sama, i nie pracować najlepiej  do 48h ( moja praca fizyczna, bardzo dużo dźwigania).

Nastał dzień badania, na które pojechałam sama, środkami lokomocji, sama dlatego że mąż nie dostał wtedy wolnego.

Gdyby nie to że podczas badania zepsuła się maszyna i musiałam mieć je robione dwukrotnie w przeciągu 30 minut to pewnie lepiej bym je zniosła...

Miałam wrażenie,że ktoś rozrywa mi wszystko od wewnątrz...nie wiedziałam na jaką potrzebe fizjologiczną mam teraz nacisk....no ale raz dwa i moja dość oschła Pani Doktor podziękowała i kazała iść. Przy okazji dodajac że jak będzie mocno boleć to tylko do 6 paracetamoli moge wziąć....

Pierwsze kroki w szpitalu były w porządku, jednak po opuszczeniu progu spzitala zgieło mnie w pół...ból był tak przeszywający że nie byłam w stanie iść a gdzie tu jeszcze 2 h komunikacji miejskiej do domu....

To był impuls, zadzwoniłam do znajomej z nadzieją że dziś nie pracuje. No i udało się. Odebrała mnie ze szpitala i zawiozla do domu. Miałam wrażenie że zemdleje, napiłam się wody i poszłam spać.

Na drugi dzień było lżej....

Na szczęście wyniki były ok.

 

hopeneverdieivf   
lut 22 2019 Pierwsza inseminacja...i kolejne...
Komentarze (0)

Jest luty 2018....wraz z pierwszym dniem miesiączki, zaczęłam brać leki pomagające stymulacji..zastrzyki Menopur po 2 dziennie. Nie były one skomplikowane, i odziwo dobrze na początku je znosiłam. Bez zmiennych nastrojów, napadów frustracji. Zaczęła się bieganina międyz spzitalem, pracą a domem...Kontrole USG potrafiły być bardzo wyczerpujące, ponieważ przeważnie w biegu wracałam do domu, wsiadałam na rower i szybciutko na parę bądz nawet parenaście godzin wracałam do pracy. Ale byłam tak naładowana nadzieją tzw pierwszego podejścia że nic nie było mnie w stanie złamać...

No i nadszedł ten dzień, lekarz określił że za 2 dni mam się wstawić w klinice na pierwszą inseminację.

Uczucia jakie mi tam towarzyszyły, to radość, strach, nadzieja ale również ciekawość jak to będzie.

Swoją drogą myślałam że ten zabieg jest bardziej skomplikowany, a to 5 minutek, i może Pani iść do domu. I żyć jak do tej pory. Po 14 dniach jak okres sie pojawi test i telefon niezależnie od wyniku by umówić się na kolejne spotkanie. Good luck i byebye.

To były moje najdłuższe 2 tygodnie jakie miałam dotychczas...Co wtedy się czuje? totalny galimatias.... I nikt mi nie powie że lepiej sie odciąć i czymś zająć, bo na mnie to nie działa...bo jeśli tyle czasu się starasz, bo jeśli tak mocno pragniesz, to nie możesz tego odciąć jak kartki z kalendarza...

Niestety... szczęście pierwszego razu nie należało do Nas...tak jak drugie, trzecie czy czwarte....(marzec,kwiecień,maj)

 

 

 

hopeneverdieivf   
lut 22 2019 Podjęcie kroku o pomoc w klinice niepłodności....
Komentarze (0)

Jest styczeń 2018 roku... Zdecydowaliśmy się sięgnąć pomocy lekarza, w walce o dziecko. Zorientowaliśmy się jak to wygląda w miejscu gdzie mieszkamy czyli w Holandii. I ruszyliśmy, nowy rok, wielkie nadzieje, wiara że już na następne świeta będzie nas więcej...

Umówiłam sie do lekarza rodzinnego, który przeprowadził z Nami wywiad odnośnie starań, czasu i przebiegu. Po czym wyraził zgode na skierowanie Nas do kliniki leczenia niepłodności.

Wraz z tym skierowaniem, zostaliśmy od razu umówieni na wizytę 2 tygodnie później.

W między czasie dostaliśmy formularze do wypełnienia, o chorobach, stanie zdrowia, itp. z którymi musielismy się udać na pierwszą wizytę.

Minął czas, a już byliśmy w klinice. Pierwsze spotaknie, to pytania,zobrazowanie leczenia, skierowanie na badania. (nasienie, krew, hormony).

Po wstępnych wynikach, określono nasz problem jako idiopatyczny, plus niewielkie stadium słabej jakości nasienia.

Według naszej Pani Doktor, i całej procedury leczenia niepłodności w Nl kwalifikowaliśmy się najpierw do podejścia inseminacji. Przysługiwało nam od 6-8 inseminacji, jeśli one się nie powiodą dopiero wtedy IVF...

Tak więc machina ruszyła....

 

hopeneverdieivf